Donoszę, iż niedawno zwolnione przez indyjskich filmowców
miejsce na Rynku tuż pod sukiennicami zajęli anarchiści (jak ich nazywają
tutejsze gazety- chociaż oni chyba nie wiedzą co to oznacza, a może dla nich
takich tradycjonalistów tak wygląda anarchia. Anarchista anarchiście nierówny.
Jeszcze nie dawno w Warszawie toczyła się wielka sprawa z anarchistami którzy
zajęli opuszczony budynek- Wielka Bufetowa chciała się z nimi układać, a oni
jak to anarchiści muszą walczyć z władzą i mimo propozycji by przyjęli budynek od
miasta w celu rozwijania swoich artystycznych aspiracji- odmówili, bo ideą ich
ruchu jest opór i bunt. Tym czasem krakowscy „anarchiści” i członkowie
Organizacji „Okrągły Stół Mieszkaniowy” mają postulaty, założenia i wiedzą przeciw
czemu się buntują.
O co im chodzi?
Już wyjaśniam. Po mojej przeprowadzce już na pierwszych
zajęciach z dodatkowego angielskiego od pani Marty jednej z współkursantek (
kobieta piękna jak na 50 parę lat, urocza, błyskotliwa i tak sympatyczna i
mądra, że aż się zachwyciłam)usłyszałam nie pochlebne słowa na temat prezydenta
miasta Krakowa pana Majchrowskiego.
Potem nazwisko tegoż pana słyszałam jeszcze wielokrotnie zawsze w niepochlebnej
akomodacji. Krakusy nie marudzą na władzę bez sensu- a bo brzydki, a bo
sepleni, a bo wygląda jak cieć. Mają poważne zarzuty, które i mnie przekonują.
Kraków bierze bardzo dużo pieniędzy do kasy, dużo jej też zarabia- tłumy
turystów. Mimo to jakoś ciągle brakuje im pieniędzy. Gdzie oszczędzać?
Wymyślono sobie by zamknąć Domy Kultury, zabrać im fundusze. W Krakowie są to
bardzo prężnie działające jednostki edukacyjne i to w nich skupiają się dzieci
popołudniami na zajęciach plastyczny, kursach językowych (pani Marta prowadziła
język angielski dla przedszkolaków), rytmikach, zajęciach tanecznych i tak
dalej. Konflikt między urzędnikami i mieszkańcami jest bardzo zaogniony i chyba
nic nie dało się zrobić mimo tysięcy podpisów, a nawet protestów.
Z władzą nie można się jakoś dogadać i kropka. Likwiduje się
też mieszkania komunalne, prowadzi dziwną politykę zarządzania Krakowem,
ostatnio był tez pomysł by wszystkie bryczki na Rynku wyglądały identycznie- co
jest bzdurą. Każdy chce mieć możliwość wyboru- pojedzie białą z łaciatymi
końmi, albo czarną karetą z karymi klaczami. I tak dalej i tak dalej. Punktów
zapalnych jest tysiące.
„Anarchiści” się zirytowali brakiem dialogu z urzędem miasta
i postawili namioty na Rynku. Wysłali list, postulaty i postanowienia.
Zamierzali siedzieć do 28 na płycie przed Kościołem Mariackim, ale już po 24
godzinach zgarnęła ich policja. Były to sceny dantejskie.
Zasada 1 -Nie buntuj się w Krakowie.
Zasada2-Nie awanturuj się w Krakowie.
Zasada Czy- Siedź cicho w Krakowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Co myślisz.