piątek, 25 maja 2012

Archistka Anarchistka


Donoszę, iż niedawno zwolnione przez indyjskich filmowców miejsce na Rynku tuż pod sukiennicami zajęli anarchiści (jak ich nazywają tutejsze gazety- chociaż oni chyba nie wiedzą co to oznacza, a może dla nich takich tradycjonalistów tak wygląda anarchia. Anarchista anarchiście nierówny. Jeszcze nie dawno w Warszawie toczyła się wielka sprawa z anarchistami którzy zajęli opuszczony budynek- Wielka Bufetowa chciała się z nimi układać, a oni jak to anarchiści muszą walczyć z władzą i mimo propozycji by przyjęli budynek od miasta w celu rozwijania swoich artystycznych aspiracji- odmówili, bo ideą ich ruchu jest opór i bunt. Tym czasem krakowscy „anarchiści” i członkowie Organizacji „Okrągły Stół Mieszkaniowy” mają postulaty, założenia i wiedzą przeciw czemu się buntują.

O co im chodzi?
Już wyjaśniam. Po mojej przeprowadzce już na pierwszych zajęciach z dodatkowego angielskiego od pani Marty jednej z współkursantek ( kobieta piękna jak na 50 parę lat, urocza, błyskotliwa i tak sympatyczna i mądra, że aż się zachwyciłam)usłyszałam nie pochlebne słowa na temat prezydenta miasta Krakowa  pana Majchrowskiego. Potem nazwisko tegoż pana słyszałam jeszcze wielokrotnie zawsze w niepochlebnej akomodacji. Krakusy nie marudzą na władzę bez sensu- a bo brzydki, a bo sepleni, a bo wygląda jak cieć. Mają poważne zarzuty, które i mnie przekonują. Kraków bierze bardzo dużo pieniędzy do kasy, dużo jej też zarabia- tłumy turystów. Mimo to jakoś ciągle brakuje im pieniędzy. Gdzie oszczędzać? Wymyślono sobie by zamknąć Domy Kultury, zabrać im fundusze. W Krakowie są to bardzo prężnie działające jednostki edukacyjne i to w nich skupiają się dzieci popołudniami na zajęciach plastyczny, kursach językowych (pani Marta prowadziła język angielski dla przedszkolaków), rytmikach, zajęciach tanecznych i tak dalej. Konflikt między urzędnikami i mieszkańcami jest bardzo zaogniony i chyba nic nie dało się zrobić mimo tysięcy podpisów, a nawet protestów.

Z władzą nie można się jakoś dogadać i kropka. Likwiduje się też mieszkania komunalne, prowadzi dziwną politykę zarządzania Krakowem, ostatnio był tez pomysł by wszystkie bryczki na Rynku wyglądały identycznie- co jest bzdurą. Każdy chce mieć możliwość wyboru- pojedzie białą z łaciatymi końmi, albo czarną karetą z karymi klaczami. I tak dalej i tak dalej. Punktów zapalnych jest tysiące.
„Anarchiści” się zirytowali brakiem dialogu z urzędem miasta i postawili namioty na Rynku. Wysłali list, postulaty i postanowienia. Zamierzali siedzieć do 28 na płycie przed Kościołem Mariackim, ale już po 24 godzinach zgarnęła ich policja. Były to sceny dantejskie.

Zasada 1 -Nie buntuj się w Krakowie.
Zasada2-Nie awanturuj się w Krakowie.
Zasada Czy- Siedź cicho w Krakowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co myślisz.