sobota, 31 marca 2012

ARSmutek


Znana zasada mojej mamy- JAK UMYJESZ OKNA TO WTEDY ZAWSZE PADA nieodmiennie jest aktualna. To na pewno klątwa rodzinna. Przyszła wiosna więc wymyśliłam sobie porządek i mam za swoje. A mówili że będzie brzydko! No, ale ja jak zwykle znowu nie o tym.

Kraków jak wspomniałam zalał deszcz, biedne fioletowe krokusy, które wybiły swoje łebki z twardej ziemi, nie rozłożyły się nawet, z tej wilgoci i stoją sztywne i smutne w błocie. Poprzedniego dnia przysypał je grad wielkości zielonego groszku, więc nie warto ruszać się z domu bez czerwonej parasolki. Więc z czerwoną parasolką i z Rudą poszłyśmy do kina. Na „Ostatnią miłość na świece”- film sensualny, przyznaję się, ja nieczuły głaz miałam piekące łzy, które jakoś się tak lały, a że pogoda wspierała dodatkowo…
Ale i nie tylko dlatego polały się me łzy czyste, rzęsiste. Siedząc w moim ulubionym kinie ARS, zdałam sobie nagle sprawę, że to koniec i niedługo moje pozdzierane obcasy tam już nie staną. Studyjne magiczne i klimatyczne kino, w którym śmiałam się głośno, zasłaniałam oczy ze strachu, wtapiałam się w fotel etc. MA ZOSTAĆ ZAMKNIĘTE.

Ale zacznijmy od początku.

Kino Ars mieści się w narożnej kamienicy przy ul. św. Jana i św. Tomasza na Starym Mieście.  Powstało w miejscu kina Sztuka z 1916 roku. Zamkniętego 1980 roku. ARS powstał 1995 roku i już (niech ja policzę) od 17 lat istnieje. Jego nazwał wzięła się od Sal Kinowych Aneks Reduta i Sztuka. Jest jeszcze maleńka sala Studio w której są tylko cztery rzędy i ekran wysoko pod sufitem. Każda z tych sal ma własny unikalny charakter nie spotykany już w żadnych ohydnych multipleksach i jest jeszcze miejscem, które można nazwać prawdziwym kinem w pełnym tego słowa znaczeniu. W Sali Reduta nie można jeść. Nie szeleści nikt chipsami i nachosami, nie bulgocze Cola i nie siorbią małolaty. Nie spotkałam tam jeszcze żadnych komentujących głupio, charczących durnowato i klaszczących w trakcie. Jest to właśnie to kino gdzie Urszula wchodzi nie płacąc za bilet, a w powietrzu unosi się jak by to powiedziała pani Aldoory „fluid artyzmu” Wieczorami pełne sale, długie kolejki do dwóch ledwie kas i maślany zapach popcornu bez wielkich tekturowych pudeł. Tam ludzie wciąż chodzą „ubrani” do kina.  A filmy są mieszane, ale zawsze dobrze dobrane. Nie tylko te wyjątkowo offowe i artystyczne, ale i te mądrzejsze popularne. Do tego spotkania z aktorami, reżyserami, festiwale i cykle, tanie bilety i świadomość, że idąc do kina w sumie robi się coś ważnego.

Co więc się stało? ARS cieszy się wielką popularnością w całym Krakowie, odchodzi się już od błękitnych, wielkich i ordynarnych multipleksów- ludzi dużo, a jednak puszczanie mądrych filmów nie jest opłacalne. ARS (kochany) nie puszcza reklam przed seansami. Niedostaje więc za to pieniędzy. Żyje tylko z seansów, na które bilety są stosunkowo tanie. (Teraz wszedł cykl SZTUKA ZA 5ZŁ na ten przykład)
A właściciel kamienicy (człowiek widocznie zły i podły, a do tego głupi) dogadał się z Carrefourem. Pozostała tylko sprawa jak wykurzyć kino z lokalu który chce się wynająć za lepsze pieniądze… Bardzo proste. Podnieść czynsz o 100%. Oczywistym stało się, że zapłacenie takich pieniędzy nie było możliwe. Kino więc zostanie zamknięte, a w tym miejscu gdzie ja płaczę staną długi sklepowe pułki. I tak oto jak zwykle idea przegra z konsumpcjonizmem. Więc Spacerując po Krakowie, spluńcie w miejsce gdzie wisieć będzie szyld francuskiego supermarketu, pomyślcie czule o właścicielu kamienicy (można też w myśli po francusku coś ładnego powiedzieć) i poszukajcie sobie innego miejsca by się ukulturalnić.

 Popłaczę jeszcze trochę. Napiszę list z pogróżkami, pomoknę i pomyślę. Może mi się uda otrząsnąć z niebieskich oczu Evana, zapachu miękkich foteli i skrzypnięć drewnianych schodów, mroku Reduty i czarnych myśli.



2 komentarze:

  1. jestem zbulwersowana, zawiedzona, rozczarowana i smutna. Jak można? Jak? Niedługo zlikwidują wszystkie kina studyjne na tym świecie w imię multipleksów. Don't want to live on this planet anymore.

    OdpowiedzUsuń

Co myślisz.