wtorek, 2 lipca 2013

Zielone winogrona

Jadąc z Krakowa pociągiem wystawiłam swoją kręconą głowę za okno. To była ta przyjemna pora zmierzchu.  Pociąg był do Tomaszowa Mazowieckiego.

 Nuciłam sobie:


 Widziałam pola nad którymi zbierała się szarawa kołdra mgły. Na horyzoncie ciemniał las oddzielający brunatno złote pola od różowego nieba. Czułam zapach tego małego miasteczka przesiąknięty wonią kominów i spalonego węgla, dymu unoszącego się z  małych domków wzdłuż nasypu. Napełniło mnie to dziwnym spokojem, który czuje się w dzieciństwie i przypomniała mi się jazda na bagażniku roweru babci, gdy Tomaszów był miastem znanym z doskonałych garniturów firmy Pilica, gdy w małej szklanej kuli w pokoju zastawionym meblościanką wypełnioną kryształami pływała złota rybka otrzymana w prezencie od Pawełka, gdy chodniki były mniej dziurawe, a przy każdej ulicy rosły wierzby co wyglądały jak pałki z długimi witkami. Naszedł mnie dziwny i tkliwy sentyment do rynku, gdzie kupić można wszystko co pachnie kiczem oraz wysłuchać najnowszych hitów discopolo, do wielkich kamiennych donic na Placu Kościuszki wypełnionych paskudnymi czerwonymi pelargoniami, do łuszczącej się muszli koncertowej, gdzie odbywałam swoje pierwsze publiczne występy przed wąską publiką czyt. babcią.  Ta tkliwość jest złudna, oszukańcza, zmienia mój obraz miasta. Nie widzę go takim jakim jest – zapijaczonym, zabrudzonym, mdłym. Jest w moich dziecinnych wspomnień miejscem czarownym i magicznym. Nikomu nie podoba się śmierdząca Wolbórka, nikogo nie zachwyca jaskółcze ziele, nikt nie kocha Panny na Niedźwiedziu, i nie docenia walorów estetycznych PRL-owskich pomników które przedstawiają „niewiadomoco”. Nikt nie lubi Warszawskiej wylotówki, nikt nie kocha piachu na ulicy Jagiellońskiej, która po deszczu jest rzeką, nikogo nie hipnotyzują dwa wysokie kominy producenta płytek, które mrugają czerwonymi światełkami… Nikt tylko ja.  Więc wdycham smog -nie mgłę, wilgotny i ciężki, zachwycam się płaskością pól, drży mi głos i chętnie podzielę się zielonymi winogronami z kimś co też ma okulary smarkacza na nosie i dostrzega rzeczy takimi jakimi są.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co myślisz.