środa, 10 lipca 2013

Nie spotkamy

Podróże pociągami to mój ulubiony sposób przemieszczania się. Siedząc w wagonie, przy brudnej szybie, z trzepoczącą granatową firanką na średnio wygodnych fotelach czuję się jakbym grała w starym filmie, a wagon był tylko atrapą. Za oknem leci taśma z rolki z krajobrazami, miarowe tętno powietrza łopocze zasłonami. Szyby nad siedzeniami są brudne i popękane, nie mam gdzie postawić nóg, a wychodzą na korytarz zawsze się potykam o współpasażerów- a mimo to uwielbiam pociągi. Zawsze czekają w nich przedziwni ludzie. A jest to trochę jak w gabinecie psychologa, tylko lepiej. Jesteśmy sobie obcy, nie spotkamy się już więcej i zaczynamy rozmawiać. I tak telefon przepełniony mam dziwnymi znajomościami- Iloną studiującą aktorstwo w Krakowie, Dominiką prawie prawnikiem ze Szczecina, Tomkiem studentem politechniki, Davidem couchem. Mnóstwo było też znajomości z założenia z nadzieją na NIE kontynuowanie np. z Ewą co jest studentką turystyki i straciła dziewictwo z Turkiem, gdy pracowała jako rezydent w jednym z kurortów, albo z Jarkiem co uczy się pilnie i jeździ co tydzień do domu expresem Inter City, był też starszy elegancki pan Co pracował dla ONZ znał 6 języków i tłumaczył mi, że zdrobnienia zależą od narodowości, tłumaczył mi jak buduje się w Afryce, oraz jak pogodzić zwaśnione plemiona i stworzyć z nich państwo patrz Sudan, był także Poważny człowiek co się zajmował energetyką w Polsce i podobało mu się jak rozwiązuje konstrukcje belek, psioczył na temat kryzysu energetycznego i elektrowni jądrowej, która nigdy nie powstanie, zakochałam się w dwóch starszych przyjaciółeczkach co częstowały mnie własnymi ciastami i polubiłam prostego faceta co kochał swoją żonę i pokazywał mi zdjęcia swoich dzieci. Zaprzyjaźniłam się w pociągu też z parą Australijczyków- ojcem i córką oraz próbowałam swoich sił w rozmówkach francuskich. Usłyszałam parę ciekawych historii z życia i parę raczej nużących.
Dzisiejsza jednak znajomość była chyba jedną z tych ciekawszych. Może zacznę je spisywać lub kolekcjonować.
 Na początku przedział jest scena. Aktorów dwóch.
-Jaki masz numer miejsca?-ja.
-55
- Mogę ci zająć…
-Nie lubisz jazdy tyłem?  Mnie to wszystko jedno i tak zaraz zasnę. Jak padnę…
-Zmęczony?
-Jechałem dziewięć godzin na rozmowę o pracę i spałem tylko 2 godziny, ale i tak mnie nie przyjmą,..
-PIWOOO JASNE PIWOOO, PIWOO JASNE piwo?- na scenę wkracza dziad z plecakiem.
-Jakie pan ma?
-Tyskie
-Po ile?
-6
-5
- Dobra
-Chcesz?
Kręcę  głową. Widać nie przekonująco bo mówi:
-Dwa  proszę.
Typ człowieka niebrzydkiego i nieładnego. Twarz taka, że wszystko zależy jak go ubrać- twarz plastyczna, równie dobrze pasował do niej przyklejony sztucznie uśmiech, co gniewne spojrzenia buntownika. Tak samo prawdziwie wyglądał by w glanach jak i w wykrochmalonej koszuli. Trzymam w ręku książkę. Chcę czytać, ale w myślach zgodziłam się na to piwo co stoi prze de mną. W przedziale jest duszno a z puszki uciekają mi bąbelki. Bardzo chce mi się pić. Od razu rzuca mi się w oczy zawieszony na jego szyi srebrny różaniec i krzyż na drewnianych koralikach.
Waham się- chrześcijanin czy żigolo.
-Bo widzisz to wszystko zależy od uśmiechu. On mówi 6, a ja 5.
-Dobierasz uśmiech do osoby? Czy sytuacji?
Od tego pytania zostałam brutalnie wprowadzone we wszelkie arkana manipulacji. Uświadomiona, że na wszystko są sposoby i WSZYSTKO mogę mieć. Rozwój osobisty jest najważniejszą rzeczą w życiu, która zapewnia szczęście i dzięki samokontroli i pracy nad sobą jestem w stanie wszystko uzyskać.
PRZEKUWAJ MARZENIA W RZECZYWISTOŚĆ. NIE MA NIC ŁATWIEJSZEGO!
Powinnam była siedzieć z notesikiem i długopisem i namiętnie notować. Spojrzałam na grubą cegłę białej książki leżącej obok niego. Z okładki uśmiechał się facet w garniturze o amerykańskim śnieżnym i aż bolesnym uśmiechu, w garniturze lata 90. Nie zapamiętałam tytułu, ale głupio zapytałam o treść. Wykład toczył się dalej, a ja zgadzałam się buntowałam przeciwko temu co mi mówił. Bo jeśli można dziewczynę zdobyć za pomocą triku:
Pokazujesz pusty nadgarstek
-Cześć, która jest godzina?
Dziewczyna odpowiada. Dziękujesz.  Należy odejść by wrócić się po 10 sekundach. Z zegarkiem w dłoni i tekstem:
-Tak naprawdę to mam zegarek, ale od razu zwróciłem na ciebie uwagę i nie wiedziałem jak zagadać. Umówisz się ze mną na kawę?
Jeśli wszystkie pochłaniają „komplementy” w typie :”Ta sukienka wygląda na Tobie nieźle” to jest naprawdę źle. Jeśli na wszystko istnieją techniki, to czy to nie zabiera nam własnej osobowości? Czy to nie jest oszustwo? Jak cichy miś zamienia się w tygrysa to tak jak owca w wilczej skórze, a potem rozczarowanie.
 Siedząc naprzeciwko tego chłopaka czułam pewien delikatny fałsz. Ale było to jak z piosenki „sztuczny miód”- fałszywe , ale zjadliwe. Wyuczony sposób działania na rozmówce wszedł mu już w krew, ale sprawiał, że mnie cały czas intrygował. . Przy tym wszystkim był jak iluzjonista co tłumaczy swoje sztuczki. To co opowiadał mimo, że nie było powieścią ciekawiło mnie i chociaż się nie zgadzałam to się zgadzałam. A gdy wypiłam piwo to się kłóciłam chociaż nie potrafiłam przeforsować swoich argumentów- co też jest oznaką, że zostałam zmanipulowana- nie tylko spita.  Chociaż po wygranym zakładzie dostałam jeszcze Kasztelana, którego podzieliłam nie równomiernie z przegranym.
Nawet nie wiem kiedy wszedł temat rodziny i płynnie seksu. Był to chyba jedyny chłopaka, który przyznał się dość szczerze, że ma małego penisa i lubi grę wstępną. Twierdził, że rozkosz kobiety jest równie ważna co faceta i „na śniadanie następnego dnia trzeba zasłużyć”. W jego życiorysie przewinęła się też dziewczyna z którą chciał się ożenić, ale się między nimi zepsuło i decyzja porzucenia  domu w wieku 18 lat- od tak. Jego matka jest malarką, ojciec słabym kochankiem, babcia tak zwanym moherem, a on ambitnym, niskim 22 latkiem. Ma pokręconą moralność i jest silnie wierzący chociaż na swój sposób. W typie islamskim- jak allah nie widzi to można wszystko. Aż się zrobiło tak szczerze, że cały ten wystudiowany coucherski ton opadł nawet nie wiem kiedy i siedział naprzeciwko  cały cichy, bez tego wcześniejszego nakręcenia i chodzącej cały czas nogi, bez tego strasznego speedu.
I opowiadał mi o koszmarach które go dręczyły, o strachu który go nawiedzał, i o czymś ciemnym co w nim nadal siedzi i czego się boi. Zaprzestał tej gestykulacji, którą tak czarował. I chyba tym mnie trochę urzekł.  Bo przyglądałam się mu zaciekawiona w tym dziwnym przedziale i miałam ochotę jechać dalej. I wisiało jakieś napięcie w powietrzu.
 Bo to była podróż. Bo się nie spotkamy nigdy więcej. Bo powiedzieliśmy sobie za dużo. I bo show must go on.

Często wydaje mi się że pociąg to taka maszyna co funkcjonuje poza światem i poza czasem. Dlatego usprawiedliwia każdą szczerość, a aktorzy mają przerwę. Scenka skończyła się po pierwszym akcie. A potem bezmaskowość przedziału, i peron jak nowa scenografia.
Sammy Slabbnick

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co myślisz.