piątek, 20 kwietnia 2012
Płynie Wisła płynie
Bo jest taki dzień i takie miejsce i na prawdę nie ma sensu iść na Geometrię Wykreślną skoro jest kartkówka i nie warto robić nic po za nasłonecznianiem się. Więc z Kingą (która regularnie mnie sprowadza na złą drogę) leżałyśmy na murku nad Wisłą jedząc 300 dag kandyzowanych ananasów, dupyłowiącwtłumie, ja brzydko się zaciągając i epatując nogami w rajstopach, Kinga opowiadając historię swego życia przez wszystkie spełnione lub mniej spełnione nadzieje na związek i zaklinając się że za mąż się na razie nie wybieramy. Bo co z tego, że dużo koleżanek już się zaręczyło, że mamy lat 20, jesteśmy piękne i młode oraz samotne.... I w tym guście dalej co jest dość męczące dla niewprawionych. Lubość i błogość była ciepła jak te promienie i z głowy wyleciały nam przekroje stożka oraz walca oraz zupełnie nie obchodziło nas wypośredniczanie dachów (wiedza tajemna i niepojęta), z tego nie myślenia wyszły te oto bazgroły.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Etykiety
- ARCHItektura (4)
- Francja (7)
- Francja w BD (1)
- Frankofilia (2)
- Krakowznawczość (13)
- Kuchenna Architektura (1)
- Lwów (2)
- Malarstwo (3)
- Podróże (8)
- Porto (1)
- Portugalia (1)
- SZkice (12)
- SZtuka (4)
- Tomaszów (1)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Co myślisz.