wtorek, 13 marca 2012

Two tea to room two two

Taki mam mały pomysł. Utopić się w herbacie.
Ale ta filiżanka jest prześliczna i zaklinam się na własną mamę jak taką znajdę to sobie kupię. Tym bardziej, że Ala wpadła na dzień do Krakowa i przywiozła nam prezent od Putowskich w postacie towarów luksusowych.  Więc w prezentowej pstrokatej torebce znajdowały się skarby- cześć paczek najlepszej herbaty jaką w życiu moim całym piłam w wielu wariacjach smakowych. Nie nie była piękna sypana, całe liście, ale trzeba przyznać że też cudowna mimo że w torebkach. I tak nasza szafka pęka w szwach od pudełek o tytułach- Roiboos miodowy,Granat z Yerba Mate, Grejpfrut z Acai, Czerwona Pomarańcza, Owocowy Raj etc. Ponadto półka na której stoją te wszystkie drogocenne cuda rozsiewa taki zapach w całym domu, że aż ciężko uwierzyć... Herbaty więc pijemy litrami i dziwimy się nieustannie że nasze zapasy tak szybko się kurczą.

Co do paczki od Putowskich rodziców to były tam też mandarynki- twarde kwaśne i trudno obierające się, feta i serek pleśniowy, oraz wielki słoik oliwek. Przewóz jajek z domu był ciężki więc przestałam zwozić chociaż brak mi różowych skorupek prosto od rudych kur mojego dziadka. Miodu od wujka Zdziśka te mi brak. Był złoty i zbrylony, ale aromatyczny i prawdziwy.

Co do zapasów to w szafce trzymamy też dwie ciemno brązowe butelki o złotych kapslach imagicznymi znaczkach głoszącymi 65%. Jest to dzieło wujka Ali i Oli, które stanowczo odmawiają picia tego. A mnie się bardzo podoba taki pomysł i trzeba będzie spróbować tajemniczo brzmiącej Dymówki, jak tylko pojawią się Izabella, Daria i Aleczka oraz profesor Mroz. Inżynier Kużda z inżynierem Putozą wezmą się za gotowanie i już obmyślam co by pysznego zrobić z pustej lodówki. A może coś z otrąb... Trzeba wypróbować moje nowiuśkie blachy do pieczenia! Koniecznie. No cóż.
Krakowskie gotowanie- komuna.




Aha i szukam sobie rodziny intensywnie.Cieszysz się Izabello?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co myślisz.