środa, 23 maja 2012

Polish bollywood

Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie pole rzepaku. W tle słychać zawodzący wysoki ton przypominający dźwięki sitara.Potem męska dłoń muska wątłe żółte kwiaty, a przez to pole z rozwianym włosem podzwaniając bransoletkami na nogach biegnie jego "pijar" (miłość). Ma jaskrawo błękitne sari i włosy jak heban czarne i mocne. Oczy ciemne, a jej twarz lśni jak księżyc w pełni.

Tak wygląda połowa początkowych scen rodem z Indyjskiej fabryki snów. I zdania co do smaku czy  gustu, stylistyki czy kiczu są podzielone. Nie warto w to się teraz wplątywać.
Indyjscy filmowcy kochają zachód za swoją "egzotykę" dlatego w każdy filmie muszą pojawić się jakieś zagraniczne stolice lub urodziwe architektonicznie miasta. I tak w Dhuum Barabar pojawił się Londyn i Paryż, w Czasem Słońce Czasem Deszcz Londyn, Żona dla zuchwałych -Paryż, Szwajcaria, Wiedeń i tu wymieniać by można jeszcze wiele. Wyjazd za granicę dla hindusem jest szczytem luksusu, a studia w Londynie spełnieniem marzeń. Ponieważ jednak biednych hindusów nie stać nawet na wyjazd do Delhi i zobaczenie Taj Mahal, spełniają swoje marzenia w trzy godziny w kinie. Zazwyczaj Polska coś w tych filmach udawała- Kraków udawał Pragę, Zakopane udawało Kaszmir, a Tatry Himalaje.

Otórz dzisiaj przemierzam swoja ulubioną ulicę niezwykle zapchaną olbrzymimi ciężarówkami. To skandal ze jakiś samochód tarasuje mi moją Sławkowską szczególnie, gdy jest taki wielki! A tu jest ich do tego pięć. Na Rynku natomiast ruch jak na marszałkowskiej i wielkie zagęszczenie śniadych twarzy.Przefiltrowałam informacje i wydedukowałam, że coś się dzieje. Na samym Rynku w tle Sukiennic rozstawiono dodatkowy ogródek kawiarniany. Wokół kręci się mnóstwo hindusów, rozpoznaje słowa takie jak PAGAL (wariat, głupiec) i dostrzegam gwiazdę. Mi nie znaną, ale co ja tam wiem w tej swojej Polsce o bollywoodzie- nic. Wysoka , chuda, ubrana po europejsku i tylko oczy i lekko ciemniejszy podkład zdradzają jej narodowość. Główny bohater- nie jest to Shah Rukh Khan na pewno. Żel we włosach wąsy a la Hogan i okulary na pół twarzy. Na deser obcisła bluzka prezentująca obwity kaloryfer.

Filmowcy wyglądają tak jak na hindusów przystało, tu kolczyk cwaniaka w uchu, biała koszula, złoto na szyi... Krzątają się, kłócą, przestawiają powozy tak by zmieściły się w kadrze piękne cylindry na głowach poworzących smukłych blondynek i hełmy wierz Mariackich.


I cud KRAKÓW gra Kraków. Nowość.
A teraz może fakty- kręcą "the Rythm"
Cały miesiąc będę teraz chodzić po Krakowie nasłuchując bransoletek na dłoniach głównej bohaterki. I szukając scen tanecznych na moich ulicach co i wam polecam.

2 komentarze:

  1. Ja uważam że powinnaś się tam wkręcic. Jako jakaś brytyjka czy cokolwiek!Tak bardzo chciałaś do bollywoodu, a tu proszę bollywood przyjechał do Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  2. chciałabym ale nie wiem jak....

    OdpowiedzUsuń

Co myślisz.