poniedziałek, 1 października 2012

Sara bez cienia


Polskie muzea zmagają się z ciągłym brakiem funduszy. Nie stać je na wypożyczenie wielkich i znanych malarzy. Radzą więc sobie po swojemu… Kustosze szukają zapomnianych artystów, organizują wystawy i muszę przyznać, że wychodzi to wspaniale.  Ta mała archeologia zachwyciła mnie na wystawie w Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego w Królikarni.  Pani kurator wystawy wyrwała z objęć niepamięci- Sarę Lipską.

Sara Lipska urodziła się 1882 roku w polsko żydowskiej rodzinie. O jej dzieciństwie i młodości wiadomo niewiele. Sara Lipska zaczęła istnieć dopiero wtedy, gdy dostała się na warszawskie ASP, a tam odkrył ją Xawery Dunikowski. W tamtych czasach jednak malarstwo było wciąż zawodem dla mężczyzny, a nie kobiety, cień na jej twórczość kładło też pochodzenie i fakt że była postrzegana wyłącznie  jako kochanka profesora nie zaś pełnoprawna artystka. Nie miała więc szans na sukces w polskim, wąskim świecie.
Gdy zaszła w ciąże postanowiła więc postawić wszystko na jedną kartę. Wyjechała do Mekki malarzy- Paryża.  Tam zajmowała się wszystkim po trochu- była bardzo różnorodna. Od rzeźby, przez szyldy, obrazy, dekoracje wystaw sklepowych, po kostiumy do baletów i projekty wnętrz. Dość szybko Paryż ją pokochał za różnorodność, nowoczesność, mieszankę europejsko-orientalną. Obracała się wśród awangardy ówczesnego Paryża.  Współpracowała z Heleną Rubenstein, która stała się jej swoistego rodzaju mecenasem i muzą, Siergiejem Diagilewem przy kostiumach baletowych planowali nawet autorskie przedstawienie „Ptaki”, słynnym fryzjerem Antoine de Paris, architektem Antrienne  Gorską i innymi.
Jej mały butik z Montparnasseu zmienił lokalizacje na Pola Elizejskie- najbardziej ekskluzywną i drogą ulicę we Francji. Tworzyła, rysowała, planowała aż do śmierci.
Znów wychodzi z nas cudze chwalicie swego nie znacie. Polska nie poznała się na Sarze, zrobił to Paryż. Dobrze więc, że rehabilitujemy się choć odrobinę tą wystawą- pierwszą monograficzną próbą zebrania tego co po niej zostało. Sara zadała kłam temu, że kobieta bez mężczyzny sobie nie poradzi. Zrobiła to w ekstremalnie trudnych dla kobiet czasach w których nie znano słowa feminizm, a sufrażystki wciąż kojarzone były z brzydkimi i szalonymi babami, które palą gorsety i nie wychodzą za mąż. Sara odniosła sukces! Wychowała córkę, tworzyła, malowała,  istniała głośno i nadal jest znana w kręgach artystycznych.
Wystawa dobrze zrealizowana chociaż jest dość niewielka. Na złość Xawermu którego imienia jest muzeum  doceniona został kobieta mu bliska, a zapomniana w ojczyźnie. Tylko tytuł wystawy budził moje wątpliwości. Sara Lipska- w cieniu mistrza. Wyjeżdżając z tego cienia wyszła. Przestała być zanan z romansu, ale z tego co robiła. Patrząc na wielobarwne projekty, kunsztownie haftowane tkaniny, intensywne obrazy zastanawiałam się gdzie jest ten cień, w którym rzekomo żyła i nie znalazłam go w jej pracach.
Idźcie, zobaczcie, przekonajcie się sami. Wstęp wolny w czwartki.








2 komentarze:

  1. Czyli od zawsze tak było, ci naprawdę utalentowani powinni uciekać z Polski jak najdalej, gdzie zostaną docenieni.

    OdpowiedzUsuń
  2. 31 yrs old Librarian Ferdinande Breeze, hailing from Courtenay enjoys watching movies like "Flight of the Red Balloon (Voyage du ballon rouge, Le)" and Glassblowing. Took a trip to Historic Area of Willemstad and drives a Ferrari 250 GT Berlinetta Competizione. Standardowe miejsce

    OdpowiedzUsuń

Co myślisz.