wtorek, 2 października 2012

Jesienią


. Dziś jest bardzo zły dzień. Skończyły się wakacje, a mnie naszła jesień w całej pełni. I co z tego, że jest piękna pogoda i słońce świeci przez żółciutkie liście klonów na Plantach? Co z tego, że promienie rzucają na ścieżkę jasne plamki, które drżą  w rytm ostatnich podmuchów ciepłego jeszcze powietrza? Mnie dopadło wczoraj. A właściwie po kolejnej wycieczce do Lwowa spadło powoli i melancholijnie, zlało się dzisiaj z wczoraj. A Lwów wydaje mi się tak odległy jakby albo mi się przyśnił, albo był 10 lat temu. Czas zdaje mi się być jakimś głupim trikiem i wcale  już nie wiem czy wierzyć swoim wspomnieniom chociaż trochę. 

Z głośnego, gwarnego i ciepłego wakacyjnego dnia, przeszłam nagle i niespodziewanie w cichą paskudną szarość codzienności, apatyczne czekanie- bo obiecałam poczekać. Za każdym razem zakochuję się w jakimś mieście, ale dzisiaj mam wrażenie że chyba nigdy nie było mi tak źle i chyba nigdy tak nie tęskniła. Ale mnie nie ma co ufać, bo to jest zupełnie jak z piosenki Osieckiej - „Czy był już ktoś przed Tobą- nie pamiętam, nie pamiętam…”

Zawsze wydaje się, że nic nie było tak ważne jak to co jest teraz.  Więc sobie poczekam. Może zobaczę jeszcze to miasto na wiosnę, a może też i wcale. A może przeczekam tą jesień i zimę, a wiosna w Krakowie mi się spodoba. Po za tym wcale mi się nie chce spać.












  

3 komentarze:

  1. Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. A tymczasem powodzenia z jesienną chandrą, już ją widzę, jak stuka w okno. Cholera.

    OdpowiedzUsuń
  2. NIE WPUSZCZAJ do mieszkania. Do mnie się zakradła i nie mogę jej wyrzucić.

    OdpowiedzUsuń

Co myślisz.