poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Chełmno moimi szkicami

 Akwarele na szybko- zespół klasztorny Sióstr Miłosierdzia Vincentego a Paulo- tak zwane szarytki. Prowadzą one na terenie klasztoru ośrodek dla dzieci umysłowo chorych i niepełnosprawnych. Spędziłam tam jeden dzień malując jedno z zabudowań w ogrodzie. To miejsce wydawało mi się najbardziej idyllicznym jakie w życiu widziałam. Granatowe habity łopotały w słońcu. Siostry wieszały pastelowe pranie. Jedna z nich uczyła się obsługiwać kosiarkę podczas, gdy reszta śmiała się i dokazywała z nią. Po ogrodzie biegały zniekształcone, chore dzieci. Kadłubki ludzi, tajemnicze istoty. Bawił się, śpiewały, ganiały. Jedna z sióstr pyzata i uśmiechnięta przyniosła mi cukierka. I ciągle ktoś o coś pytał. Jakieś małe wystraszone oczy przyglądały się pędzlowi i palecie.  To było jak zaklęty ogród dzikich stworzeń- na swój inny sposób pięknych.
Chełmińska kwiaciarka.
Ludzie traktują rysunek własnej osoby jak komplement. Prężyli się więc wokół sprzedawcy. Wciągali brzuchy, gładzili łysiny, prezentowali złote zęby. A ta pani siedziała sobie przy kwiaciarni, z własnym małym asortymentem bukietów. Była jak osiedlowy sklepik przy supermarkecie. A jednak miała w sobie urok. Lemoniadowo zielona bluzeczka i sznurek sztucznych pereł. Zaczesane mysio siwiejące włosy i zero oczekiwań. Tym mnie uwiodła. Spokojem w okropnym harmidrze przekupek, warzyw i owoców, targów, kłótni, pogawędek i ploteczek.

Domek Ratowników nad jeziorem Starogrodzkim.

I jeszcze Targ



Ratusz


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co myślisz.