piątek, 20 lipca 2012

Porzucam


A więc stało się. Opuszczam moja małą kawalerkę na sławkowskiej. Zamiast tego Aleja Trzech Wieszczów. A moje nowe mieszkanie mieści się na ładnym osiedlu modernistycznym na słowackiego.  
Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie mapę Krakowa. W samym centrum stare miasto i pierwsza „oponka”- Planty. Za nimi średniowieczny Kraków przechodzi płynnie w śliczne secesyjne kamienice. Każdy ich detal w wąskich uliczkach jest majstersztykiem. Trzeba tylko podnieść głowę w górę. A wtedy na fasadach kamieni można zauważyć liryczne sceny, wiotkie kariatydy, umięśnionych atlasów, wijące się wzory roślinne, które niemalże spływają z gzymsów, zwierzęta, i jak na torcie piętrzą się kamienne-żywe, delikatne i drżące liście. Wykrzywione lub uśmiechnięte w jakimś błogim uśmiechu kobiece twarze, których włosy jakby mokre przyklejają się do kamienia. Maleńkie dołeczki odciskają się w ich miękkich twarzach ze skalanej materii. Zadzieram głowę, aż mnie boli. Niektóre budynki płaczą złażącym tynkiem, z balkonów w deszczowy dzień spływa rdzawa woda kapiąca na głowę przechodniom- i nikt się na nie gniewa.

A potem dochodzimy do drugiej „oponki”- obwodnicy, która jest protestem. Niemym krzykiem przeciw uśmiechniętym pannom przyklejonym do muru. Te same proste bryły kamienic obdarte są z całej ozdobności. Bez wijących się nad oknami pnączy z kamienia, bez pięknych pawi, lwów i liści, bez okrągłych okien, piętrzących się zawijasów. Nic.

To już architektura powojenna. Zmyślnie zaprojektowana, ale skromnie. To tak jakby białe suknie- torty z całą plątaniną koronek, guziczków, taft, kwiatów, złota, broszek, kokard, cekinów i długich ogonów zastąpić małą czarną chanelką. I jest to tak wspaniale płynne jakby to po prostu rzeka przechodziła w morze.  Naturalnie, stanowczo, ale będąc wciąż tą samą materią.  Takie są Aleje. Dwupasmowa jezdnia, przedzielona szerokim pasem zieleni po których wyprowadzane są psy starszych pań. Jak zwykle źle zsynchronizowane światła, każą biec przez przejście jeśli chcesz zdążyć przed czerwonym. Ale to Kraków- tu nikt się nie śpieszy, więc biegnę po Warszawsku, więc sama.
Kiedyś zamiast ulicy stały wysokie wały obronne, w czasach gdy Kraków miał być jeszcze twierdzą, potem w duchu nowoczesności „pędziła” ciężka lokomotywa którą zapewne w stronę Zakopanego jechała bohema artystyczna Krakowa.  Znudzone damy palące zwijane papierosy, w tej całej plątaninie tkaniny czytając najnowsze „roman” w przedziale patrząc z pod pół przymkniętych powiek na biedne „obrzeża”.

A potem 1910 roku prezydent miasta Krakowa Juliusz Lea ogłosił konkurs na nowy wygląd tej przestrzeni.  Wygrali go znani architekci Józef Czajkowski, Władysław Ekielski, Tadeusz Stryjeński, Ludwik Wojtyczko i Kazimierz Wyczyński. Krasińskiego i Słowackiego to głównie ulice mieszkaniowe. Kiedyś były to luksusowe i nowoczesne osiedla dość niskich bloków. O zgrozo miały doprowadzoną kanalizację, co było w tamtych czasach nadal było rzeczą niezwykłą i wyjątkowo zbytkową. Często posiadały także windy! Większość z nich wśród nich także moje osiedle zbudowane jest na taki sposób by zapewnić pewną ułudę prywatności. Dlatego jest systemem trzech czy czterech równoległych lub prostopadłych bloczków z zielonym podwórzem- przestrzenią dospołeczną. Te małe enklawy na ulicy Mickiewicza sąsiadują z wielkimi gmachami AGH, Muzeum Narodowego, wydziały UJ, Gmach Biblioteki Jagiellońskiej, Muzeum Antropologii i innymi. Wielkie z jasnego kamienia, ciężkie i monumentalne. I tak będę mieszkała. 

Walczę z pudłami, książkami i ciuchami. I żal mi tylko troszeczkę tej mojej ciasnoty, gdy zdzieram ze  ściany zdjęcia z listopadowej „komuny krakowskiej”. Tulę się do zimnego kaloryfera odkręcam półki ze ściany i po raz ostatni opalam się na moim małym balkonie z widokiem na kościół św. Marka i wielki dąb. Słońce odbija się od czerwonych dachówek i iskrzy w srebrnej rurze wentylacji.
Bien. Partir c’est en peu Mourir.











1 komentarz:

  1. aiaiaia. jest mi tak smutno jakbym sama tam mieszkała i miała się wyprowadzic! :( strasznie przemiłe było to mieszkanie i idealne na komunę krakowską!
    Czekam na zdjęcia nowego mieszkania! Przybywam całkiem niebawem!

    OdpowiedzUsuń

Co myślisz.