Jak dawno nie pisałam. Mon dieu! Mam wrażenie że właściwie
zapomniałam jak to się robi. Ale pochłonęło mnie życie. Nie połknęło, ale
porwało za sobą. Wciągnęło. Wpadłam i płynę z nurtem w różne kąty i zakuty i
nie powiem robi się coraz ciekawiej.
A na Kraków spadł gęsty śnieg, kałuże przypominają zaś
zsiadłe mleko. Ścina się warstewka z wierzchu, jeszcze płynna a już
geometryczna. A śnieg jeszcze mokry i na w poły brejowaty a na w poły stały.
Więc tak na zimowo.